Warszawa, to stolica Polski. Jak przystało na stolicę szanującego się państwa
żyje w niej bardzo dużo mieszkańców - blisko 2 miliony. Warszawa ma wiele innych rzeczy,
które wyróżniają ją na tle innych miast Polski - ma piękny Pałac Kultury (z którego mieszkańcy
stolicy podobno nie są wcale dumni?!), ma piękne hotele, zamek królewski, lotnisko,
ogród zoologiczny. Ma nawet metro, a tego nie zobaczycie w każdej metropolii świata.
Ale jest coś czego Warszawa niestety nie ma. Warszawa, największe i najważniejsze
polskie miasto nie ma dobrej wody do picia. Jak to? Zapytacie. Przecież Warszawa
leży nad piękną rzeką Wisłą, o czym wiedzą już przedszkolaki.
Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu
lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu
największy polski ściek.
Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się
do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty
wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się
wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie. Wisłą
spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.
Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa.
Tutaj woda jest również pozaklasowa.
Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi
być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu
na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.
Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów,
do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż
zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć
w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych.
Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych
w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych
organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.
Ale czy trzeba i warto o tym wszystkim pisać. Po co, skoro Warszawa posiada jeszcze
coś pięknego o czym nie napisaliśmy na wstępie tego artykułu. Otóż nasza stolica
jest szczęśliwie położona ponad złożem fantastycznej wody oligoceńskiej, którą jej
mieszkańcy mogą sobie sami, bezpłatnie i w dowolnych ilościach pobierać z ponad 200
studni wywierconych w różnych miejscach miasta. Raj na ziemi. I w ten sposób mamy
w Warszawie do czynienia z obrazkami, które widzi się po powodzi,
wybuchu epidemii, w czasie wojny itp. Dzisiaj mieszkaniec Warszawy, obok normalnych zakupów,
musi jeszcze załatwić wodę oligoceńską do domu - musi stać w kolejce po nią, musi ją przynieść
lub przywieźć do domu. Czy zastanawialiście się kiedyś, ile zachodu wymaga ten "luksus"
polegający na zaopatrzeniu warszawskiej rodziny w oligoceńską wodę pitną?
Przypominamy, że w przeciętnej rodzinie wypija się dziennie 5 do 8 litrów (napoje, gotowanie
potraw). Czyli drobiazg dla gospodyni domowej, tatusia po pracy albo dziadka, który taką
ilość może przywieźć na skleconym wózeczku, jeśli dźwigać jemu nie wolno. A ile trzeba
się napracować, jeśli się zapragnie oligoceńskiej wody ze studni do mycia włosów, do mycia
zębów, do prania delikatnej bielizny, do kąpieli niemowląt i małych dzieci, do podlewania
roślin domowych, do karmienia ukochanych zwierząt itd., itp. Zaopatrywanie rodziny w takie
ilości wody dla domu nie należy do przyjemności, nie trzeba o tym nikogo przekonywać. Nic
dziwnego, że wiele ludzi woli zapłacić firmie, która wodę taką dostarczy bezpośrednio pod
wskazany adres. Ale czy wszyscy zapłacą?
Sprawa następna. Czy ta słynna, warszawska woda oligoceńska jest rzeczywiście taka wspaniała
jak władze sanitarne nam opowiadają? Czy wszyscy, którzy ją piją, wiedzą,
że ma ona np. za dużo żelaza?
Przecież całe Mazowsze cierpi na nadmiar żelaza w płytkich wodach, szczególnie
gruntowych. O tym wiedzą wszyscy laicy oraz ludzie po fachu. Ciekawe zatem skąd
ta ślepa wiara w brak żelaza wśród wód położonych niżej. Czyżby grawitacja przestała
nagle działać? Przecież woda głębinowa zanim znalazła się głęboko, musiała przejść
i przepłukać zażelazione płytsze warstwy geologiczne. Mazowsze zawsze miało w swoich
wodach za dużo żelaza - zatem nie dajmy się zwodzić. A czy konsumenci takiej wody
wiedzą, że przedawkowanie żelaza w wodzie pitnej jest przyczyną wielorakich chorób
układu pokarmowego?
Sprawa bakterii. Wody głębinowe wykazują z natury dobre parametry mikrobiologiczne.
Ale niewłaściwe korzystanie z takiej wody, a szczególnie
niewłaściwe jej przechowywanie prowadzi do szybkiego
i znacznego pogorszenia się jakości mikrobiologicznej i możliwego, szkodliwego
wpływu na organizm człowieka.
Jedne z trzech typów bakterii, tzw. bakterie właściwe mogą żyć nawet w wodach ze śladowymi
ilościami pożywienia. Dzięki temu występują one nawet w wodach niezanieczyszczonych.
Niektóre z tych bakterii, np. Pseudomonas, obecne w wodzie w wyższych liczbach mogą
być przyczyną zaburzeń jelitowych.
Wody głębinowe, bogate w składniki mineralne mogą być dobrym podłożem dla drobnoustrojów
zanieczyszczających wodę, a pochodzących ze źródeł ludzkich i otoczenia człowieka.
Do zanieczyszczenia może dojść w czasie pobierania wody, a przede
wszystkim w czasie jej magazynowania.
Wody niezanieczyszczone zawierają wprawdzie bardzo mało pokarmów dla drobnoustrojów,
jednakże obecność soli mineralnych umożliwia wzrost takich drobnoustrojów jak PSEUDOMONAS,
VIBRIO oraz licznych pleśni. Podkreślić trzeba, że w wodzie czystej obserwuje się dłuższą
przeżywalność bakterii chorobotwórczych niż w wodzie zanieczyszczonej. Ponadto zawartość
tlenu w wodzie głębinowej jest niska, ale jej przechowywanie w naczyniach powoduje
szybkie nasycenie tlenem umożliwiające wzrost drobnoustrojów tlenowych. Z kolei wyższa
na powierzchni niż w głębinach temperatura wody umożliwia wzrost wielu
drobnoustrojów mezofilnych -chorobotwórczych dla człowieka.
Do pojemników służących do przenoszenia i przechowywania wody mogą łatwo dostać się,
namnożyć i uwolnić metabolity licznych gatunków pleśni, z których kilka produkuje
aflatoksyny, substancje o wyjątkowo rakotwórczym wpływie na organizm człowieka.
Stopień zanieczyszczenia wody drobnoustrojami zależy w dużej mierze do materiału, z
którego jest wykonany pojemnik, gdyż większość bakterii mezofilnych posiada silne
powinowactwo do powierzchni z tworzyw sztucznych i przywiera do nich za pomocą
specjalnie wytwarzanych substancji śluzowych. W ten sposób na wewnętrznej powierzchni
naczynia powstaje biofilm złożony z bakterii jego wytwarzających oraz innych bakterii
i ich metabolitów.
Widzimy więc, że tak na pozór proste i bezpieczne zaopatrywanie się
w wodę głębinową, która wykazuje dobre parametry mikrobiologiczne niesie ze sobą
zagrożenie zdrowia wynikające z braku znajomości przestrzegania zasad higieny w
trakcie jej pobierania i przechowywania.
Wiemy zatem jak bardzo zanieczyszczona i niebezpieczna jest woda pitna z warszawskiego
kranu. Zgadzamy się również z tym, że głębinowa woda oligoceńska tych zanieczyszczeń
z cywilizacji wprawdzie nie posiada (jeszcze...), ale posiada ona inne wady, o których
należy mówić głośno. Czy zgadzacie się zatem z twierdzeniem wielu fachowców mówiących,
że warszawska woda oligoceńska to przysłowiowe "mniejsze zło"?
Piszemy o tej sytuacji w Warszawie nie tylko dlatego, że to stolica, że tu tyle ludzi
mieszka. Piszemy głównie dlatego, że przykład Warszawy nie jest na tle Polski taki
odosobniony. Czy woda wiślana jest zła tylko w Warszawie? Albo czy wody głębinowe
w Częstochowie, Lublinie i innych miastach Polski są również tak zdrowe i bezpieczne
jak lubią opowiadać ci, którym to bardzo pasuje?
ZAPAMIĘTAJ
|
ˇ Wisła, główne źródło wody pitnej dla wielu miast i miasteczek, posiada
od wielu lat wodę pozaklasową.
ˇ Kranowa woda pitna w Warszawie posiada:
ˇ do 110 razy większe stężenie chlorowanych węglowodorów,
ˇ do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów,
ˇ do 50 razy większe stężenie chlorofenoli, niż zezwala na to i tak wygórowana norma.
ˇ Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji
chemicznych ponad 250 toksycznych i mutagennych chloropochodnych.
ˇ Liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce
w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków organicznych,
które nie podlegają żadnej normie, sięga tysięcy.
ˇ Specjaliści z geologii od dawna wiedza, że nadmiar żelaza na Mazowszu
nie dotyczy tylko wód gruntowych, ale także głębinowej wody oligoceńskiej.
ˇ Przedawkowanie żelaza w wodzie pitnej jest przyczyną wielorakich chorób układu pokarmowego.
ˇ Obecnie w wodach głębinowych bakterie Pseudomonas mogą
w większych ilościach być przyczyną zaburzeń jelitowych.
ˇ Wody niezanieczyszczone zawierają wprawdzie mało pokarmów dla drobnoustrojów,
jednakże obecność soli mineralnych umożliwia wzrost takich drobnoustrojów jak Pseudomonas,
Vibrio oraz licznych pleśni.
ˇ Przechowywanie wody głębinowej w naczyniach powoduje szybkie nasycenie
tlenem umożliwiające wzrost drobnoustrojów tlenowych.
ˇ Wyższa na powierzchni niż w głębinach temperatura wody umożliwia wzrost
wielu drobnoustrojów mezofilnych, chorobotwórczych dla człowieka.
ˇ Do pojemników służących do przenoszenia i przechowywania wody mogą łatwo
dostać się, namnożyć i uwolnić metabolity licznych gatunków pleśni, z których kilka
produkuje alfatoksyny, substancje o wyjątkowo rakotwórczym wpływie
na organizm człowieka.
ˇ Na zewnątrz powierzchni plastikowych naczyń do przenoszenia
i przechowywania głębinowej wody powstaje biofilm złożony z bakterii,
które jego wytwarzają oraz innych bakterii i ich metabolitów.
|