O co chodzi w tym dziwnym tytule przeczytać można w artykule
"Jak uleczyć wysypiska?" jaki ukazał się 28 lipca 2001 roku w
czasopiśmie "Nasz Dziennik". Artykuł ten zajmuje się problemem tzw.
odcieków pochodzących z wysypisk śmieci. Wiemy przecież,
że deszcze spadające na takie wysypiska, a w porze
zimowej topniejący na nich śnieg, wypłukują z nich wszelkie toksyny.
W swojej wędrówce przez grunt, nasączone chemią odcieki dostają się
do wód gruntowych oraz powierzchniowych, które są głównym źródłem
wód pitnych w Polsce.
Proponuję, abyśmy wzięli ten artykuł pod lupę. Czytamy w nim:
"Substancje wydzielające się z wysypisk śmieci wraz z przepływającą przez nie
wodą deszczową mogą za kilka lat stać się poważnym zagrożeniem z
uwagi na swoją trwałość i toksyczność".
Pytam zatem, co to znaczy za kilka lat. Przecież woda deszczowa,
która spadnie na dowolne wysypisko śmieci potrzebuje kilka - do
kilkunastu dni, aby przedostać się do najbliższego strumienia,
rzeczki lub rzeki (największe we Wrocławiu wysypisko śmieci położone
jest zaledwie 1 kilometr od Odry). Proszę nam zatem nie wciskać, że
problem ten może nam grozić za kilka lat, bo ten problem istnieje
już od dawna.
W innym miejscu czytamy:
"Na większości wysypisk substancje zwane odciekami są zbierane i odsyłane
do oczyszczania ścieków. Jednak stosowane w oczyszczalniach procesy
biologiczne nie są w pełni skuteczne w przypadku tego typu zanieczyszczeń".
Przypomnijmy sobie, że od zarania dziejów, przez miliony lat istnienia
życia biologicznego na ziemi jedyne śmieci i odpady z jakimi mieliśmy
do czynienia, to były odchody ludzkie i zwierzęce oraz resztki jedzenia
lub popiół z pieców i ognisk. Owszem na śmietnikach
tworzonych przed setkami lat można było zobaczyć np. stare meble,
ale tylko z drewna i metalu. Zatem zgodzimy się, że najbardziej
niebezpieczne ze względu na choroby, mogły być odchody. Ludzie wiedzieli
o tym i dlatego załatwiali się zawsze z dala od źródeł wody pitnej.
Ale mimo tego, w dużych skupiskach ludzkich dochodziło łatwo do zakażeń a
nawet epidemii a to dlatego, że ludzkość dopiero pod koniec XIX wieku
odkryła istnienie bakterii i wirusów (Pasteur, uczony francuski). A co
działo się (i dzieje się również dzisiaj) dzisiaj tymi fekaliami? Otóż
rozkładają je pewne bakterie, które z tego żyją i wszystko to powraca w
naturalny sposób jako nawóz do obiegu biologicznego. Przecież od milionów
lat, od czasu powstania życia na ziemi, żyjemy z pewnymi bakteriami w
swoistej symbiozie.
Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rako-twórczym
polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery,
lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp.
Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co
produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na
śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków
ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe
oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).
Dzisiaj naukowcy próbują zaprzęgać się do walki z chemią w wodzie bakterie.
Wiemy np. o istnieniu bakterii, które "zjadają" ropę naftową i są w ten
sposób pomocne w momentach morskich katastrof tankowców, z których
ogromne ilości ropy dostają się do morza trując florę i faunę.
Naukowcom marzą się nowe bakterie, które będą zjadały również inne
chemiczne śmieci. Ale przyznam, że nie chciałbym żyć w świecie takich bakterii.
Czytajmy dalej:
"Toksyczne substancje zawarte w odciekach zaczynają krążyć w przyrodzie,
co ma bardzo negatywny wpływ na środowisko, a pośrednio także na
zdrowie człowieka. W odciekach zawarte są m.in. takie szkodliwe związki
jak kancerogenne, polichlorowane bifenyle PCB, które są odpowiedzialne
za zmniejszenia rozrodczości i obniżenia poziomu intelektualnego
dzieci i wielopierścieniowe węglowodory
aromatyczne (WWA), których niewielkie ilości powodują raka".
Jeśli czyta się relacje instytucji odpowiedzialnych za zanieczyszczenie
środowiska, to najczęściej przeczytamy, że wszystko jest w normie. A
prawda jest zdecydowanie inna i wierzcie mi, że takie informacje jak
ta powyżej, to tylko czubek góry lodowej.
Moi drodzy, w chwili obecnej chemię z wody można usuwać tylko jednym
sposobem - urządzeniami osmotycznymi. Metoda ta jest zbyt droga, by
stosować ją w oczyszczalniach ścieków lub w zakładach wodociągowych.
Ale opłaca się stosować ją w domu, w kuchni stołówki, baru czy
restauracji, bo tylko tam możemy skupić się na oczyszczaniu niewielkiej
ilości wody, mianowicie tylko tej do picia.
"Ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej"
WHO - Światowa Organizacja Zdrowia
|