Dużo do myślenia dał mi artykuł jaki ukazał się w biuletynie zakładowym
"Kropla wody" wydanym przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów
i Kanalizacji z Wrocławia. Tytuł artykułu, który ukazał się w numerze 31
opisanego biuletynu brzmiał "Pod mikroskopem - laboratoria w MPWiK".
Otóż cały ten artykuł poświęcony był prezentacji chluby wrocławskich
zakładów wodociągowych, jaką jest ich nowoczesne laboratorium badawcze.
Nieznany autor artykułu (en) pokazuje w liczbach ile tysięcy badań wody
może ich instytucja wykonać w ciągu miesiąca. Chwali się nowoczesnymi
aparatami oraz komputerami do pomiarów przeróżnych parametrów wody.
Wszystko ładnie i pięknie, ale każdy wie co w trawie piszczy wie również
dobrze, że te coraz bardziej wyrafinowane pomiary różnych parametrów wody
wcale nie poprawiają jej jakości. Do tego przyznaje się zresztą autor w zdaniu:
"Wyniki badań po poszczególnych etapach uzdatniania służą przede wszystkim
technologom do kontroli procesu uzdatniania i optymalizacji
dozowania środków chemicznych".
Już to znamy - chemia pogania chemię. W innym miejscu czytamy:
"Trzy razy dziennie badane są efekty poszczególnych etapów uzdatniania, czyli
woda po sedymentacji, koagulacji, filtracji i dezynfekcji. Biorąc pod uwagę fakt,
że Zakład Uzdatniania Wody "Mokry Dwór" uzdatnia nieco gorszy surowiec (wodę z rzeki)
niż ZUW "Na Grobli" (wodę infiltracyjną), zakres
i częstotliwość badań jest inna".
Czyli im gorsza woda, tym częściej jest ona badana. Ale czy dzięki temu
stanie się ona lepsza? Okazuje się jednak, że Zakłady Wodociągowe mają
sposób na poprawę jakości wody. Oto on:
"W przypadku stwierdzeniu pogorszenia parametrów wody w sieci
miejskiej pracownicy Wydziału Dystrybucji Wody podejmują działania
eksploatacyjne polegające na płukaniu wytypowanych odcinków sieci,
a w miesiącach letnich dokonują czasem lokalnej dezynfekcji chlorem. Nie powinny
zatem Państwa martwić sytuacje, w których widzicie wodę wypływającą prosto z
hydrantu. Dzięki takiemu zabiegowi poprawiona jest jakość wody w Waszej okolicy".
Zatem kolejne mydlenie oczu konsumentów nie znających się na rzeczy. Typowy
odbiorca wody nie wie przecież, że mętność, która ma tutaj świadczyć o złej
jakości wody, nie jest tak szkodliwa jak niewidoczne i niewyczuwalne związki
chemiczne, których nie usunie z wody żaden Zakład Wodociągowy. Nie wszyscy
wiedza również, że im więcej chloru w wodzie tym więcej powstaje
w niej związków rakotwórczych.
I na koniec przytoczę ostanie zdanie z omawianego artykułu, zdanie, które
również stanowił jego zamknięcie:
"Na zakończenie przeglądu zagadnień związanych z Laboratorium Jakości
wody należy stwierdzić, że mają profesjonalnych pracowników, nowoczesne
urządzenia i oprogramowanie do zarządzani danymi możemy spać spokojnie -
przez 7 dni w tygodniu ktoś czuwa, aby woda w naszych kranach była bezpieczna
i jak najlepszej jakości".
Podsumowując pragnę przyznać, że Zakłady Wodociągowe wypuszczając w świat
takie teksty, dobrze starają się sprzedać swój kiepski towar jakim jest woda.
Na szczęście dzięki wolności słowa oraz dzięki niestrudzonej pracy ogromnej
rzeszy sprzedawców nowoczesnych urządzeń do oczyszczania wody, rośnie wiedza
oraz świadomość konsumentów wody pitnej. Wiedza polskiego społeczeństwa na
temat groźby wody pitnej z kranów powiększa się wyraźnie dzięki coraz liczniejszym
artykułom prasowym. Dziś nie jest łatwo opowiadać konsumentom wody bajki o jej
czystości. Dziś coraz trudniej będzie Zakładom Wodociągowym sprzedawać swój kit.
|