Pewien drobny epizod, który wydarzył się parę lat temu, bardzo zmienił moją
opinię na temat świadomości nas - Polaków w kwestii jakości wód powierzchniowych
(czytaj: rzecznych). Otóż zdarzyło mi się kiedyś opowiedzieć w kręgu znajomych
pewną zabawną historyjkę z mojego życia. Kiedy brałem udział w studenckiej
wyprawie do Indii, wylądowaliśmy w środku lata nad rzeką Tygrys w Iraku.
Niebywały upał, 50oC w cieniu, czyli temperatura dla nas, wychowanych
w innych szerokościach geograficznych, nie do wytrzymania. Zatem wiele
nie myśląc wskoczyłem z innym kolegą do wspomnianej rzeki z zamiarem
przepłynięcia na drugi brzeg. Gdy zanurzaliśmy się w wodzie (jej widok
i zapach nie był przyciągający) nie spodziewaliśmy się, że mniej więcej
na środku szerokiej w tym miejscu rzeki zastanie nas mocny prąd, z którym
musieliśmy nieźle powalczyć. Na szczęście młodsi wtedy i pełni sił pływacy
daliśmy jakoś rady i resztką sił wyszliśmy na brzeg po drugiej stronie rzeki.
Ale tutaj pech; wyszliśmy na brzeg miejscu, w którym do rzeki wpadały ścieki
z pobliskiego miasta. Ciekawy był widok - na naszych głowach fekalia, na mojej
szyi papier toaletowy itd., itp. Wybaczcie, ale nie mam ochoty pisać o
tym szczegółowo. Jednak my szczęśliwi i zadowoleni, bo przeżyliśmy
tą ryzykowną eskapadę.
Gdy skończyłem tę opowieść, pewna starsza, już siwiutka pani
odezwała się w ten sposób:
"To tam wylewa się ścieki do rzeki?"
Okazało się, że ta pani, która żyje w Polsce od ponad 70 lat nie wie
dotąd, że to nie tylko tam w Iraku i innych krajach słabo rozwiniętych
wylewa się ścieki do rzek, ale wylewa się je również w Polsce. I tak dzieje
się wszędzie na świecie. Problem w tym, że różne kraje, zależnie od ich
gospodarności oraz troski o poziom zdrowia społeczeństwa różnie te ścieki
oczyszczają zanim poślą do środowiska. U nas w Polsce oczyszczanie ścieków
pozostawia wiele do życzenia. Połowa miast polskich powyżej 100 000
mieszkańców nie posiada żadnych oczyszczalni. Na wsiach (i nie tylko)
polowa mieszkańców Polski nie ma dotąd żadnej kanalizacji. Efekty takiego
postępowania przecież znamy; w naszych rzekach nie posiadamy
od lat wód I klasy czystości. Mało jest wód drugiej klasy, a zdecydowana większość,
to klasa III (około 33%) i wody pozaklasowe (60%).
Przypominam, że zgodnie z ustawą Ministra Ochrony Środowiska (podobną
zresztą, jak we wszystkich cywilizowanych państwach świata) do celów
wodociągowych powinny być ujmowane tylko wody I klasy czystości, bowiem
tylko z takich wód, tylko z takiego surowca zakłady wodociągowe zdołają
wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę do picia. Ze ścieków nie
zrobią czystej wody, tego nie potrafi żaden zakład wodociągowy na świecie.
Dzisiaj istnieje tylko jedna metoda, która zdoła wydobyć ze ścieków zdrową
wodę - to osmoza odwrócona.
|