Przez szereg milionów lat ludzkość nic nie wiedziała o istnieniu bakterii.
Z tego powodu ludzie nie potrafili zapobiegać wielu chorobom i epidemiom.
Największe epidemie pochłaniały miliony istnień ludzkich - podczas epidemii
cholery w XVIII wieku zmarło w Hiszpanii 20 milionów ludzi. Bakterie
znajdują się wszędzie - w powietrzu, w pożywieniu i w wodzie. A dlaczego
człowiek przez długie wieki nie potrafił się przed nimi bronić? Odpowiedź
jest prosta; bo ich nie widział. Dopiero pod koniec XIX wieku, francuski
uczony Pasteur odkrył istnienie bakterii dzięki pierwszym mikroskopom,
które pozwoliły je zobaczyć. I dopiero sto lat temu powstała nauka o bakteriach,
a dzięki ich bliższemu poznawaniu nauczyliśmy się zapobiegać
chorobom wywoływanym przez nie.
Takich niewidocznych wrogów nie brakuje nam w otoczeniu. Weźmy na
przykład promieniowanie ultrafioletowe, które emitowane jest przez
słońce. Wiedzieć należy, że przez nadmierne opalanie się
można nabawić się raka skóry.
A Czernobyl? Czy po wybuchu tamtejszego reaktora atomowego (niedawno
obchodziliśmy 16 rocznicę tego wydarzenia) ktokolwiek widział, czuł
czy też mógł powąchać niebezpieczne promienie atomowe emitowane po
katastrofie reaktora? Skutki tego promieniowania odczuwają tysiące
ludzi po dzień dzisiejszy (noworodki bez rąk, bez nóg itd., itp.).
Piszemy o tych otaczających nas zewsząd, niewidocznych wrogach dlatego,
bo ludzkość musi się szybko nauczyć, że od niedawna mamy do czynienia z
nowym wrogiem - z tysiącami związków chemicznych, których najwięcej jest
niestety w wodzie. Ten wróg jest stosunkowo młody, bowiem intensywna
chemizacja przemysłu, rolnictwa i w ogóle życia współczesnego tak
naprawdę rozpoczęła się dopiero w latach 60. A przecież życie
biologiczne na Ziemi trwa już wiele milionów lat i przez cały poprzedni
okres nie znaliśmy żadnych związków chemicznych w wodzie z wyjątkiem
minerałów pochodzących z naturalnego rozpuszczania
gleby i skał skorupy ziemskiej.
Dzisiaj musimy sobie uprzytomnić, że wszystkie bez wyjątku,
związki chemiczne, które produkujemy w tysiącach fabryk prędzej
czy później trafiają do środowiska naturalnego człowieka. W tym
środowisku podstawowym składnikiem jest woda gruntowa lub powierzchniowa
(to one stanowią podstawowe źródła wody pitnej), a woda jest najlepszym
rozpuszczalnikiem w przyrodzie. W niej bardzo łatwo rozpuszczają
się wszelkie odpady wypełniające tysiące śmietnisk komunalnych i dzikich. Woda
deszczowa natychmiast rozpuszcza w sobie wszystkie pestycydy oraz nawozy
sztuczne, które w milionach ton wysypuje się (i wylewa) na nasze pola, łąki i
lasy. Ta sama woda spłukuje brudy i pyły z dachów, ulic itp. i zabiera je kanałami
burzowymi prosto do rzek. W tych rzekach lądują wszystkie ścieki komunalne
z naszych domostw, a w tych ściekach jest wszystko to, co my sami wylewamy w
toaletach (również nasze odchody), w kuchniach, łazienkach, itd. Pomyśl, że
wszystkie mydła, proszki do prania, kosmetyki - wszystko to za chwilę znajdzie
się w pobliskiej rzece. Z tej samej rzeki zakłady wodociągowe czerpią wodę,
którą później pijemy z kranu. O tym jak łatwo zakłady wodociągowe usuwają
z wody nie rozpuszczone w niej części (tzw. mętność wody) i jak łatwo hamują
rozwój bakterii (dezynfekcja chlorem), a jednocześnie przepuszczają wszystkie r
ozpuszczone w wodzie związki chemiczne, będziemy pisać w następnych artykułach.
Warto wiedzieć, że dzisiejsza nauka chemii zna ponad 6 milionów różnych związków
chemicznych. Wśród nich jest ponad 2 300 takich, które łatwo i szybko rozpuszczają
się w wodzie. A wśród tych 2 300 związków jest aż 97% takich, które nie są
wyczuwalne żadnym ze zmysłów ludzkich (nie mają wyglądu, smaku i zapachu).
Nikt nie wie jak wygląda w wodzie ołów, rtęć, chrom czy aluminium. Nikt nie
zna ani smaku ani zapachu azotanów, pestycydów, chlorobenzenu lub DDT w
wodzie. A tymczasem wszystkie te związki oraz setki innych, niemniej trujących,
znajdują się w naszych wodach pitnych z kranu lub ze studni. Setki związków
chemicznych, których nie widać oraz nie czuć. Obecna norma określająca warunki,
jakim powinna odpowiadać woda pitna, dopuszcza ponad 1000 mg związków
chemicznych w jednym litrze. Norma ta wymienia około 70 najbardziej
niebezpiecznych związków chemicznych oraz ich dopuszczalne ilości w wodzie
pitnej, ale nie są to wcale wszystkie związki występujące w niej, lecz tylko
te najbardziej szkodliwe (na Zachodzie bada się dzisiaj
wodę na obecność ponad 250 związków).
Dzisiejsze społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z wielkiego
niebezpieczeństwa jakie niesie z sobą woda pitna nafaszerowana chemią.
Mało wiemy na ten temat, bo tej chemii nie widać, a jeśli ktokolwiek o
tym mówi lub pisze, to władze odpowiedzialne za tę sytuację (zakłady
wodociągowe oraz sanepidy) żywo zaprzeczają. A pokazanie tej chemii w wodzie
wymaga odpowiednich przyrządów badawczych oraz dużych nakładów finansowych
na te badania. Reklama i propaganda wmawia ludziom, że w wodzie pitnej są
przede wszystkim minerały, a chemii, to owszem, ale tylko trochę i czasami.
Zatem uczmy się usilnie sami poznawać prawdę o wodzie, bo aby do niej
dotrzeć wystarczy przypomnieć sobie tylko podstawowe wiadomości z fizyki,
chemii oraz biologii. Powtarzam - podstawowe wiadomości, bowiem tylko te
nabyte już w szkole podstawowej*. I zapamiętajmy: w Polsce mężczyźni
umierają o 9 lat szybciej , natomiast kobiety o 6 lat szybciej niż mężczyźni
oraz kobiety na Zachodzie Europy. Pamiętajmy również, że należymy do krajów
o najwyższej zachorowalności i umieralności na raka (na raka umiera u nas
więcej ludzi niż jest rannych w wypadkach samochodowych).
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie ma żadnego interesu w tym
co głosi już od ponad 15 lat, a mianowicie:
"PONAD 80% WSPÓŁCZESNYCH CHORÓB MA BEZPOŚREDNI ZWIĄZEK Z JAKOŚCIĄ WODY PITNEJ."
|