DLACZEGO KONSUMENCI NIE SĄ INFORMOWANI
O FAKTYCZNYM STANIE RZECZY
Żadna instytucja naukowa nie będzie badać problemu konsumpcji przez ludzi minerałów. A to z bardzo prostej przyczyny
- nigdy w historii życia biologicznego na globie ziemskim nie odnotowano problemu braku minerałów, czy konkretnie
pierwiastków życia w naszej diecie. I właśnie dlatego, że braku minerałów nigdy nie było i nadal nie ma, producentom
wód mineralnych tak łatwo udało się rozdmuchać reklamę wokół nich. Nikt, nigdy nie protestował. Przez pierwsze dziesiątki
lat od czasu odkrycia wód mineralnych wierzono bardzo w ich lecznicze działanie. W ostatnich latach, gdy zaczęło
brakować czystych wód powierzchniowych do picia, zaczęto szukać ich częściej w głębi ziemi. Rozpoczęła się rabunkowa
eksploatacja wód mineralnych,a wraz z ich wydobyciem na powierzchnię zasysano, również z powierzchni, inne wody -
zanieczyszczone chemią i często zatrute.
Nikt nie walczy z takim stanem rzeczy, bowiem nikt nie ma w tym interesu. Władzom politycznym oraz sanitarnym taka
sytuacja odpowiada - wody kranowe nie odpowiadają organoleptycznie normom i konsumenci zbyt często narzekają. Zatem
rozwija się handel wodami różnej maści, wprawdzie też zatrutymi, ale lepszymi jeśli chodzi o organoleptykę. To, że
konsument musi za nie słono płacić (woda mineralna kosztuje 500 do 1000 razy więcej niż kranowa) nikogo nie obchodzi.
Pęcznieją kasy producentów wód mineralnych i źródlanych i nie brakuje pieniędzy na dalszą reklamę, która jest daleka od
prawdy. Dla przykładu badania wód mineralnych, zlecone w czerwcu 2002 r. przez magazyn "Świat Konsumenta", wykazały w
znanych wodach Żywiec Zdrój i Arctic wielokrotnie więcej drobnoustrojów niż dopuszcza się ich w wodzie wodociągowej z
kranu. Za to pięknie wygląda Arctic na ekranach telewizorów, gdy reklamuje go światowej sławy modelka.