Wiemy już, jak daleko jest posunięte zatrucie
wód powierzchniowych związkami chemicznymi. Wiemy także, że w Polsce
praktycznie nie ma już wód powierzchniowych I klasy czystości, które
jako jedyne dopuszczone są do przerobienia w zakładach wodociągowych na wodę
pitną i zbyt mało jest wód II klasy. Z powodu braku czystych wód zmuszeni
jesteśmy korzystać ze źródeł III klasy oraz z wód pozaklasowych, których
jest obecnie najwięcej (60%!!!). Tak zanieczyszczone wody kierowane są do
zakładów wodociągowych w celu oczyszczenia i uzdatnienia na wodę pitną.
Rysunek 10 pokazuje typowy schemat technologiczny zakładu wodociągowego,
który następnie zostanie dokładniej opisany.
Rys. 10. Schemat oczyszczania i uzdatniania wody w typowym zakładzie wodociągowym.
Etapy przerabiania wody powierzchniowej na wodę pitną
1. Sedymentacja. Woda, najczęściej rzeczna, kierowana jest do dużych
stawów sedymentacyjnych, przez które bardzo wolno przepływa. Dzięki temu większość
nierozpuszczonych części (sedymentów) jak muł, iły, piasek, humusy itp., które
wcześniej pływały w wzburzonej rzece, teraz dzięki grawitacji w naturalny sposób
osiądą na dnie tych stawów. W procesie sedymentacji wytrąca się z wody do 70%
sedymentów, woda staje się dużo bardziej klarowna niż wcześniej, gdy była jeszcze
wodą rzeczną. Pozostałą część sedymentów usunie się w następnych procesach. 2. Koagulacja (inaczej żelowanie). Małe i lekkie części nierozpuszczalne,
które nie opadły na dno stawów sedymentacyjnych zostaną wytrącone z wody w inny
sposób. Otóż odkryto, że siarczan żelazowo-aluminiowy dodany do mętnej wody zlepia
ze sobą pływające w niej zawiesiny tworząc charakterystyczne kłaczki, galaretki.
Te kłaczki łatwiej opadną na dno stawów koagulacyjnych albo zostaną skutecznie
zatrzymane w procesie następnym - na filtrach mechanicznych. Woda surowa po
koagulacji ma już zdecydowanie lepszy wygląd, ale nie jest jeszcze całkowicie k
larowna.
W wielu krajach odstępuje się od stosowania siarczanu żelazowo-aluminiowego
jako koagulanta. Przyczyną takiego postępowania jest coraz częstsza we wszystkich
krajach choroba Alzheimera, która polega na niszczeniu komórek nerwowych,
szczególnie mózgu. Naukowcy z dziedziny medycyny już dawno stwierdzili,
że mózg osób chorych na Alzheimera zawiera więcej aluminium niż ludzi
zdrowych. Obecne spory polegają tylko na ustaleniu źródła pochodzenia
tego groźnego metalu w mózgu. Wyniki naukowców z Wielkiej Brytanii
potwierdziły, że nadmiar aluminium znajduje się w pożywieniu, a jego
większość dostała się tam wraz z wodą pochodzącą z koagulacji z zastosowaniem
siarczanu żelazowo-aluminiowego. W Polsce wszystkie zakłady wodociągowe stosują
ten związek w procesie koagulacji. 3. Filtry mechaniczne. W ogromnych filtrach wypełnionych naturalnym
materiałem filtracyjnym jakim są piaski i żwiry następuje dokładniejsze i
ostateczne oddzielenie od wody sedymentów oraz kłaczków pokoagulacyjnych.
Woda po przejściu przez te filtry ma klarowny wygląd, ale czy ten ładny
wygląd wody po filtrach mechanicznych dowodzi, że jest ona już zdrowa i
bezpieczna? A co stało się z setkami związków chemicznych rozpuszczonych
w tej wodzie? Gdzie podziała się cała "chemia" pochodząca ze ścieków komunalnych,
przemysłowych, rolniczych, ze śmietnisk, motoryzacji itd.? Otóż wszystkie
związki rozpuszczone w wodzie dostarczonej do zakładów wodociągowych przeszły
przez wszystkie wymienione wcześniej etapy jej oczyszczania. Ba, dodaliśmy
do tej "chemicznej zupy" następny związek - siarczan żelazowo-aluminiowy.
Wszystkie poprzednie procesy, czyli sedymentacja, koagulacja oraz filtry
mechaniczne służyły tylko i wyłącznie do usunięcia z wody części
nierozpuszczonych, które czyniły ją mętną. Paradoksem tych procesów jest
to, że usuwają z wody części, które są mało szkodliwe dla naszego zdrowia (
piasek, iły itp. jeszcze nikomu nie zaszkodziły). Wygląd wody wprawdzie
zdecydowanie poprawił się, ale to, co dzisiaj w niej najgroźniejsze -
związki chemiczne - nadal pozostaje. Oprócz związków chemicznych są w
niej bakterie i wirusy, które dopiero w końcowym etapie zostaną unieszkodliwione.
4. Dezynfekcja. Bakterie i wirusy nie zostały zatrzymane
w procesie sedymentacji, nie podziałał na nie siarczan żelazowo-aluminiowy,
nie powstrzymały ich również filtry mechaniczne. Stąd też ostatnim
etapem uzdatniania wody jest jej dezynfekcja, która polega na zahamowaniu
dalszego rozwoju bakterii i wirusów. Dezynfekcji nie należy mylić z
wyjaławianiem, które powoduje całkowite zabijanie tych drobnoustrojów.
W procesie dezynfekcji stosowany jest od ponad 100 lat chlor.
Należy tu podkreślić, że wprowadzenie przed wielu laty chloru do dezynfekcji
wody zatrzymało szerzenie się epidemii powodowanych wirusami i bakteriami.
Jednak warto przy tym wiedzieć, że chlorowanie wody, jak każde lekarstwo, ma
również swoje uboczne skutki, takie jak:
a) podrażnienie, suchość i pękanie skóry,
b) obniżenie odporności skóry na zakażenie grzybicami i drożdżycami,
c) marskość wątroby,
d) rak wątroby i nerek,
e) rak pęcherza moczowego i prostnicy,
f) rak piersi, dwunastnicy i żołądka,
g) białaczka,
h) guzy chłonniakowe,
i) nowe związki rakotwórcze pochodzące z reakcji aktywnego chloru z
innymi związkami chemicznymi.
Rys. 11. Chlorowanie wody pitnej.
Badania przeprowadzone ostatnio w USA dowodzą, że ludzie,
którzy przez wiele lat piją chlorowaną wodę, są bardziej narażani
na raka pęcherza moczowego oraz odbytu. Podkreślić należy, że spośród
wymienionych wcześniej ujemnych skutków chlorowania wody, najbardziej
niebezpieczne są związki rakotwórcze, które powstają w momencie
wprowadzenia chloru do wody. Groźne również z tego powodu, że
aż sześć tych związków, których istnienie w wodzie pitnej w Polsce
jest nam znane, nie występuje w normie dotyczącej wody pitnej.
Ponieważ nikt w Polsce nie bada wody pitnej na zawartość tych
groźnych związków rakotwórczych (do takich badań zobowiązane są
laboratoria w zakładach wodociągowych oraz sanepidy), więc pijemy
je w dowolnych ilościach.
W wielu krajach częściej stosowana jest inna metoda dezynfekcji wody polegająca
na jej ozonowaniu. Metoda bardziej bezpieczna, jednakże również obarczona
skutkami ujemnymi. W Polsce metoda ta ma małe szanse na zastosowanie z
dwóch powodów:
- ponieważ jest dużo droższa,
- ponieważ ozon wytwarzany bezpośrednio w zakładach wodociągowych
bardzo szybko wytraca swoją aktywność, stając się nieskuteczny,
ze względu na długie i bardzo zaniedbane magistrale wodociągowe.
Przedstawiona wyżej technologia oczyszczania wody w zakładach
wodociągowych nie zmieniła się od wieku. Przy coraz większym
zużyciu wody pitnej i gospodarczej i stale rosnącym jej zanieczyszczeniu,
zakłady wodociągowe są po prostu nieprzystosowane do takiego jej
uzdatniania, jakiego oczekiwaliby konsumenci. Gdy powstawały 100
lat temu, przerabiały zupełnie inny surowiec - wtedy wszystkie rzeki
były chemicznie czyste.
Istnieje jeszcze jeden ważny argument, który tłumaczy, dlaczego w wielu
krajach rezygnuje się z produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych.
W tym miejscu należy wyjaśnić, że niemałe ilości wody, które te zakłady
produkują dzielone są, w zależności od ich przeznaczenia, na dwie kategorie: 1. Woda pitna - czyli woda przeznaczona do picia; 2. Woda gospodarcza - czyli woda, którą wykorzysta się w różnych zakładach
przemysłowych do procesów produkcyjnych (nie każda fabryka posiada własne
ujęcie wody), w mieście do zmywania ulic w lecie, mycia samochodów itp., a
w domach do zmywania naczyń, higieny osobistej, WC, mycia okien, podlewania
ogródków itp.
Przykładów wody gospodarczej możemy wymieniać jeszcze wiele, co nie jest
konieczne, bowiem definicja jest jasna - jest to woda używana do wszystkich
innych celów poza piciem. Jednak należy wiedzieć, że jest to ciągle ta sama
woda; pochodzi z tego samego źródła i tłoczona jest do odbiorców tymi samymi
rurociągami. I tylko jej ostateczne spożytkowanie zdecyduje, czy nazwiemy
ją pitną, czy też gospodarczą. Problem polega na tym, że wszędzie na
świecie zużycie wody gospodarczej rośnie zdecydowanie szybciej niż zużycie
wody pitnej. W Polsce liczby świadczące o zużyciu obu rodzajów tych wód
są wyjątkowo krytyczne, bowiem z produkowanej wody pitnej i gospodarczej,
pitna stanowi tylko 0,3% (!!!). Innymi słowy na 300 litrów produkowanej w
krajowych zakładach wodociągowych wody tylko jeden litr zostanie wypity,
a pozostała część, tj. 299 litrów posłuży do wszystkich innych celów jako
woda gospodarcza. I ponieważ jest to dokładnie ta sama woda, zatem zakłady
wodociągowe zmuszone są również wodę gospodarczą czyścić do poziomu wody
pitnej.
Rys. 12. Tylko 0,3% produkowanej w Polsce wody pitnej jest wypijane.
Wodą pitną myjemy nasze samochody, podlewamy ogródki domowe lub
trawniki w mieście, zmywamy okna i podłogi, używamy w ubikacjach. Czy
rzeczywiście stać nas na taki luksus?